Prawdziwy cel polityki Trumpa

 To co robi Trump z okolicami nie ma żadnego sensu w żadnym aktualnym układzie odniesienia. To jest dokładnie to co widać na pierwszy rzut oka, czyli niszczenie w każdy możliwy sposób każdej części soft power USA, jak też demolowanie bazy przemysłowej. Do tego należy dołożyć jakiś poziom kompromitacji sił zbrojnych (choć to akurat najmniej) i na dziś w tym wszystkim najważniejsze- niszczenie relacji z Chinami i sojusznikami. 


Przy tym wszystkim możemy być pewni, że Donald Trump pracuje dla Moskwy i to nie od wczoraj. Ale ta polityka nie ma nawet dużego sensu patrząc na interesy państwa rosyjskiego i jego przetrwania.

Tych kropek nie da się ułożyć w żaden sensowny sposób. Ale jest jeszcze jeden czynnik, pozornie nie mający żadnego z tym wszystkim związku. Otóż zauważmy, że od zawalenia się Związku Radzieckiego, a właściwie jeszcze sporo przed, Moskwa jest całkowicie bezpłodna intelektulanie w zakresie definiowania swoich celów strategicznych i wizji własnego państwa i jego roli na świecie. Jest to jakieś miotanie pomiędzy narcystycznymi fantazjami o światowej potędze, a siłowymi próbami wytworzenia chaosu w obszarze poradzieckim. Szczerze mówiąc, jeśli ktoś miał pecha spotkać takiego prawdziwego narcyza, to wypisz-wymaluj prawdziwa "rosyjska dusza". Nieuleczalne zaburzenie osobowości i tyle. 

Ale dodając ten sekretny składnik do tego równania z wieloma niewiadomymi nagle wychodzi nam takie rozwiązanie- tak, Trump realizuje dokładnie plan Moskwy, tak ten plan był strategicznie przemyślany i idealnie ma na celu drastyczne zwiększenie potęgi imperium moskiewskiego, nie, nie ma dziś kompletnie żadnego sensu, bo został napisany w latach 70-tych i nikt go na nowo nie przemyślał. 

Trump jest przygłupem, to wiedzą w miarę wszyscy. Więc nie potrafi w ogóle rozpoznać co robi. Ale w Moskwie też nikt nie miał odwagi się przyznać, że Rosja to państwo o innej skali i zasobach niż Związek Radziecki. Więc nikt nie mógł przemyśleć strategicznej pozycji Rosji. 

Więc Trump właśnie wygrywa Zimną Wojnę dla ZSRR. I dlatego nic z tego nie rozumiemy.

Bo demolka gospodarcza, którą Trump urządza USA i światowej ekonomii przy okazji, uderzy w pierwszej kolejności w marginalnych producentów ropy.  Marginalnych- nie w sensie "małych" tylko w sensie "on small margin", czyli z wyższymi niż przeciętne kosztami produkcji. Znaczy w Rosję.

Ale jeśli cofniemy się do realiów drugiej połowy lat 70, wtedy kiedy Trump się związał ze wschodnimi służbami (w osobie swojej żony) i założymy, że cały plan powstał mniej-więcej wtedy i nigdy później nie był przemyślany na nowo, to praktycznie wszystko wokół tej administracji nabiera sensu.

Jeśli się cofniemy do powiedzmy 1975 roku, wtedy Europa była całkowicie uzależniona od importowanej ropy, i to nie tylko w transporcie, ale też używano sporo ropy w energetyce, różnych celach przemysłowych ogrzewaniu. Granica pomiędzy terytorium kontrolowanym przez Moskwę, a blokiem zachodnim była na Łabie, populacja bloku wschodniego dochodziła do 400 mln. i była około dwukrotnie większa niż europejskiej części NATO. Nie mówiąc oczywiście o takim "drobiazgu" jak dziesięciolecia produkcji militarnej i składowania absurdalnych ilości sprzętu i amunicji

Do tego jednolicie dowodzona, według wspólnych planów i ze standardowym wyposażeniem. W przypadku NATO tak było w teorii i założeniach. Praktyka się jednak mocno rozmijała.

Dziś jednak europejskie państwa NATO (i Ukraina) to jest pod 600 mln ludzi i najbardziej zaawansowana technologicznie gospodarka na świecie. A dokładniej to jedyna, która może być technologicznie samowystarczalna. A Rosja to surowcowy bantustan z populacją gdzieś w okolicach 120 mln lub nawet mniej. 

Co to oznacza? Otóż to, że jak obecny rząd USA będzie dalej realizował zadania zlecone przez Moskwę, to kompletnie zdezorganizuje gospodarkę USA, usunie się z sojuszu z Europą i rozpocznie konflikt z Kanadą. A nie, to już było. 

Dezorganizacja gospodarki USA jest w trakcie realizacji. Dostawy towarów z Chin zostały właściwie wstrzymane, aktualnie są opróżniane porty i magazyny na Zachodnim Wybrzeżu, potem skończą się towary regionalnych magazynach dystrybucyjnych i stanie zarówno transport, jak też produkcja, bo to nie tylko gotowy szajs do sklepów, ale także materiały i komponenty do produkcji. 

Oczywiście, oficjalne uzasadnienie jest takie, że cła skłonią do przeniesienia produkcji do USA. I to nawet byłoby prawdziwe gdyby: amerykański robotnik nie był spasiony na trujących kurczakach i na wpół niezdolny do intensywnej pracy fizycznej oraz nie musiał zarabiać więcej niż niemiecki bo musi dojeżdżać samochodem kilkadziesiąt kilometrów i mieszkać w niedocieplonej budzie z dykty, bo nic innego tam nie ma. 

Więc żadnego przeniesienia prostej produkcji do USA nie będzie, bo obiektywne koszty przeżycia robotnika są tam zbyt wysokie. Więc co będzie? To proste- recesja. Wyłączenie się USA z międzynarodowego podziału pracy. I ewentualne późniejsze przestawienie na jakąś samowystarczalność, ale na znacznie niższym poziomie życia. 

Choć oczywiście słoniem w pokoju tu jest kwestia dolara jako waluty rezerwowej i renty imperialnej którą USA pobierają w ten sposób. Która przy okazji zamieszania z cłami została podkopana w niezwykle istotny sposób.

Więc co mamy- USA odcinające się od świata, zarówno gospodarczo jak też politycznie  wypadające z zachodniego sojuszu. Marzenie Moskwy z czasów Zimnej Wojny. 

Ale dziś to będzie oznaczać w krótkim terminie spadek cen ropy, a w dłuższym załamanie całego systemu naftowego. Bo USA są nie tylko największym użytkownikiem ropy naftowej, ale przede wszystkim głównym zwornkiem całego systemu światowego handlu kręcącego się wokół ropy. 

I jeśli ten zwornik zostanie wyrzucony z systemu, to system się po prostu zawali. Raczej nie spektakularnie, z dnia na dzień i zostaniemy bez wszystkiego. Myślę, że w dokładnie odwrotny sposób. Przez spadek konsumpcji w USA i gdzie indziej też spadną ceny, i to poważnie, a inwestycje w nowe wydobycie stracą sens. A alternatywy już mamy. Dostępna dziś technologia pozwala wyeliminować paliwa kopalne z prawie każdego ich zastosowania, poza transportem międzykontynentalnym. Ale rozpad systemu naftowego właśnie w to uderzy najbardziej. 

Można tu podać pewną analogię. Prawdziwa alternatywa dla spalania węgla w transporcie pojawiła się tak naprawdę w połowie lat 20-tych ubiegłego wieku, czyli dokładnie 100 lat temu. Stało się to dzięki wprowadzeniu do produkcji i sprzedaży mechanicznych pomp wtryskowych do silników diesla, w szczególności wystarczająco małych aby zbudować diesle do ciężarówek, a niewiele później również samochodów osobowych. Oczywiście parowozy też można opalać ropą, ale skok wydajności i łatwość obsługi oferowana przez diesle spowodowała oczywistą, natychmiastową przestarzałość maszyn parowych. I bardzo szybko by zaprzestano jakiejkolwiek ich produkcji, gdyby nie wyścig zbrojeń i wojna. Jednak użytkowano je w ruchu do co najmniej do lat 60-tych, a gdzieniegdzie jeszcze dużo dłużej.

Dziś już mamy technologię, ale jeszcze nie mamy produktów. I choć samoloty elektryczne możemy mieć, to nie będziemy ich mieć jeszcze przez co najmniej 20 lat, przynajmniej nie w istotnych dla rynku wielkościach. 

Ale chodzi o to, że kiedy dana metoda przetwarzania energii ma lepszą i tańszą alternatywę, to prędzej czy później ta tańsza alternatywa przejmuje rynek i też zmienia politykę. Kraje węglowe straciły znaczenie, ropa stała się głównym punktem ekonomii światowej. A ropą zarządzają Stany Zjednoczone i zarabia na niej Rosja.

Jeśli USA rezygnują ze swojego miejsca jako centrum ekonomicznego świata, to znika główny obrońca sytemu opartego na ropie. I tańsze alternatywy, znaczy elektryfikacja zastępuje wszystko. Ropa traci znaczenie i tracą znaczenie jej producenci. W pierwszej kolejności ci z najwyższymi kosztami, pogrążają się w chaosie i zamieszaniu. To już spotkało Wenezuelę, dokładnie z tych powodów (a patologicznego zarządzania przy okazji). Na kolejnym miejscu w kolejce jest... oczywiście Rosja.

Więc USA po rządach Trumpa będą musiały się odnaleźć na nowo, być może wręcz odbudować, na pewno będą znacznie biedniejsze, być może unia się jakoś rozluźni.  Ale Rosja będzie całkowicie złamana, bez większych szans na znalezienie nowego modelu gospodarczego. Przynajmniej tak dochodowego jak ropa.

Więc dokładnie polityka, która by zapewniła zwycięstwo ZSRR w ziemnej wojnie, dziś spowoduje przyspieszenie implozji Rosji. 

A dla mnie najciekawszym wnioskiem z tego jest pokazanie jak kompletnie brak jakiegokolwiek myślenia strategicznego w Moskwie. Jak bardzo nie potrafią właściwie ocenić swojego położenia i określić właściwego strategicznego kursu. A o tym właśnie moskiewscy klakierzy krzyczą najgłośniej: o jakiś szachach 5d i innych takich. Nie, to są debile. Ale brutalni i z pieniędzmi. Zabrać pieniądze, wybić zęby i zostaną tylko debile. 


7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wedlug mnie zbyt naciagana ta teoria.O ile zasoby glupoty ludzkiej sa gigantyczne to chyba przesadzasz zakladajac ze iz NIKT,NIGDY I NIGDZIE owej hipotetycznej strategi nie przemyslal na nowo,nie zmienil i nie zauwazyl jej skutkow.
Moim zdaniem probujesz naciaganac teorie do ciagle zmieniajacych sie faktow na zasadzie na tej samej zasadzie ptolemejscy astronomowie dodawali kolejne epicykle do teorii prolomejskiej.Moim zdanie teoria iz Trump realizuje jakas liczaca pol wieku strategie NIE istniejacego juz panstwa ktorej nikt nawet nie dal aktualizacji zwyczajnie kupy sie nie trzyma-przyklad pierwszy z brzegu-nawet JESLI KIEDYS byl ich agentem z takim planem to niby DLACZEGO mialby to robic teraz kiedy jego domniemani szefowie sa nieporownywalnie slabsi a polowa juz dawno zginela w "wypadkachj"?.No i jeszcze to zalozenie ze przez pol wieku nikt w amerykanskich sluzbach nie zorientowal i Trumpa nie odwrocil/przekonal/zaszantazowal/"zniknal" itp itd.
Ciekawe ale zbyt naciaganei studiowanie historii przez wiekszosc mojego zycia nauczylo mnie iz takie hipotetyczne plany nawet jesli gdzies tam sa kreowane(to sie zdarza) to ich realizacja niemal nigdy nie nastepuje-to po rptsu zbyt skomplikowane i niemal nigdy nie moze sie udac.Teoria ta to swietny matrial na film ale jest nierealistyczna.Oczywiscie Trump powienin byc sprawdzony przez amerykanskie sluzby i coz mozna zalozyc iz na pewno BYL SPRAWDZONY-i nie ma tu co zakladac(bo zdaje sie iz kiedys taki argument wysunoles)iz WSZYSTKIE te sluzby sa skorumpowane i nieudolne-jest ich bodaj 27 i dosc sprawnie trzymaja spora czesc swiata za twarz co wskazuje iz ciagle jeszcze przynajmniej CZESC z nich dzialaj skutecznie i numer z Trumpem-agentem zwyczajnie nie moglby sie udac.Bardzo nie lubisz Trumpa i to wychodzi z tej teorii na ktora nie ma zadnych dowodow oporcz tego ze uwazasz iz jego polityka jest bledna.

W mojej opini jest inaczej.Powiedzmy sobie szczerze swiat JEST zbyt uzalezniony od Chin i ktos stojacy za Trumpem to zauwazyl i probuje cos z tym zrobic.Ta prosta konstatacja znacznie LEPIEJ tlumaczy dzialania Trumpa niz kazda inna.
Co do skutkow-BYC MOZE masz racje ale trudno o nich mowisz kiedy JESZCZE nie wiemy jaka bedzie ostateczna reakacja Chin czy UE-gra ciagle sie toczy i wiele krajow ewidentnie sie ugielo pod presja Trumpa-jest calkiem mozliwe iz jakis deal mu sie uda z UE czy Chinami zawrzec-BYC MOZE oczywiscie. strategia Trumpa jest banalenie prosta-Ameryka jest glownym kupujacym na swiecie i Trump probuje to wykorzystac,wyengocjowac lepsze warunki robienia biznesu i zlamac glownych sprzedajacych-czy mu sie to uda to czas pokaze.USA rzec jasna MOGA byc biedniejsze niz teraz(fakt ze problemow tam niemiara) ale ich zasoby surowcowe i ludnosciowe powoduja iz NIGDY nie beda naprawde biedne(same tylko czarnoziemy w dolinie MIssisipi czynia ich potega rolna na skale swiatowa,to samo zasoby gazu czy ropy albo wielkosc rynku).
To jest trzecia wojna swiatowa i na szczescie toczy sie ona glownie na rynkach obligacji,news roomach i w pokojach dyplomatow-i miejmy nadzieje iz tak pozostanie.

Piotr34

PawelW pisze...

Hmmm.... hmmm....

Chciałem się rozpisać, ale w zasadzie @Piotr34 mnie ubiegł i wyraził to, co w dużym stopniu i ja myślę. Więc nie będę parafrazował, wielu myśli tam wyrażonych.

Poza tym, we wpisie na blogu znajdujemy to:

"(...)I to nawet byłoby prawdziwe gdyby: amerykański robotnik nie był spasiony na trujących kurczakach i na wpół niezdolny do intensywnej pracy fizycznej oraz nie musiał zarabiać więcej niż niemiecki bo musi dojeżdżać samochodem kilkadziesiąt kilometrów i mieszkać w niedocieplonej budzie z dykty, bo nic innego tam nie ma. (...)"

Autor interpretuje, że to jest przeszkoda, dla deklarowanego planu Trumpa. Z kolei otoczenie Trumpa może być świadomym takich problemów, ale uważać, że zaaplikowanie recesji spasionym i znarkotyzowanym amerykanom jest najlepszym, co mogą obecnie zrobić, aby ich odchudzić, moralnie uleczyć i zagonić do roboty. Mają w końcu w pamięci jak recesja lat 30tych w końcu zaowocowała późniejszymi rozwojem i wzrostem. Ażeby ten efekt uzyskać, spójne jest, że pozbywają się taniej siły z południa, choć niektórzy interpretują to jako postępujący faszyzm.

@MO
Wpis na blogu kończy się znakiem "I"... mamy rozumieć, że to część pierwsza?


mr Andrzej W. pisze...

To nie jest typowa analiza polityczna – to raczej wielowarstwowy esej o implozji zachodniego porządku, który był budowany przez dekady. Trafnie uchwyciłeś paradoks Trumpa: jego działania wydają się irracjonalne z perspektywy interesu narodowego USA, ale nabierają sensu, jeśli spojrzeć na nie jako realizację starej, nieaktualnej, ale nadal wykonywanej strategii, której celem było osłabienie Zachodu. Najciekawszy wniosek? Że Rosja, mimo swej intelektualnej stagnacji, może wygrywać przez inercję i cudze błędy, a USA mogą przegrać przez własny rozpad i krótkowzroczność. Smutne, ale niestety bardzo prawdopodobne. To więcej niż polityka – to dekonstrukcja hegemonii.

Anonimowy pisze...

Jak esej to jest faktycznie DOBRE ale jako analiza juz nie(powody wymienielem).Dekonstrukcja hegemoni oczywiscie ma miejsce....tyle tylko ze od jakis 3 dekad(od czasu jak pozwolono finasista i globalista sie rozpasac i przejac sterowanie juz nie tylko calymi gospodarkami ale i UMYSLAMI ludzi).W mojej ocenie Trump to REAKCJA na owa dekonstrukcje-a czy lekarstwo okaze sie gorsze od choroby to oczywiscie czas pokaze(osobiscie sadze ze nie ale TEZ tu widze sporo problemow).

piotr34

PawelW pisze...

Jak już mielibyśmy się zagłębiać w jakieś długofalowe plany z czasów ZSRR, to można sobie wciągnąć to:
https://www.youtube.com/watch?v=jL4G9vQjVOA i "Love letters" tegoż pana.

A działania Trumpa w takiej sytuacji wydają się bardziej reakcją obronną na procesy zainicjowane dekady temu....

Tym niemniej to jest zabawa w spekulowanie do którejś tam potęgi.

Anonimowy pisze...

nie lekcewazylbym rosji to nadal pol kontynentu jak chiny australia kanada usa czy brazylia

Arturro pisze...

Maczeta, odpal bany, bo się incele zleciały

OSZAR »